środa, 28 maja 2014

Rozdział 7

Wiał silny wiatr, który biorąc śnieg z podłoża tworzył zamieć. Coś zaczęło migać pośród ciemności nocy. Błękitne światło przebijało się przez śnieg. Czterokopytne stworzenie o białej sierści stanęło na puszystym śniegu. Gdyby nie czarny płaszcz całkowicie byłoby niewidoczne w zamieci. Alaria szła dalej. Gdy się odwróciła by sprawdzić czy portal nadal jest on właśnie się zamykał. Nie miała odwrotu. Musiała iść dalej.
Od zimna odpadały jej kopyta.  Zamieć nadal szalała. Zobaczyła że coś biegnie w jej stronę. Usłyszała przerażliwy i okropny ryk. Cień zbliżał się, a ona stała w miejscu.Śnieg padał coraz większymi płatkami. Nagle coś wybiegło naprzeciw potwora. Był to...jednorożec! Piękny biały ogier o czarnej grzywie stanął naprzeciw niej jakby chcąc ją ochronić przed stworem. Ubrany był w dziwny strój. Wyczarował tarcze i miecz.

Odwrócił w jej stronę a jego ciemno-granatowe oczy zalśniły. Klacz nie wiedziała co się dzieje.
-Za mną!-krzyknął i ruszył. Alaria nie wiedziała co ma robić. Pobiegła za nim. Nie chciała mieć bliskiego spotkania z tym co ich goniło. Śnieg padał jej na oczy. Musiała przyśpieszyć by dogonić ogiera. Nie ufała mu. Nawet go nie znała. Jednak biegła za nim. 
Jednorożec w końcu wyczarował podziemne wejście. Wbiegli i wejście sie zamknęło. Przykrył je śnieg.
-Kim jesteś?!-spytała
-Raczej ja powinienem zadać to pytanie. Czy wiesz co mogłaś zrobić otwierając ten portal.
-Przepraszam bardzo, ale to nie moja wina-odpowiedziała.
-On mógł uciec
-Kto?
-Moldurn. Przywódca mrocznych cieni. Gdyby się wydostał byłby to koniec dla twojego świata! Czego tu szukasz?
-Jestem Alaria. Przybyłam tu, aby ocalić Sombrę
-Tego parszywego łajdaka!
-Nie nazywaj go tak-zaprotestowała
-A jak?! To on zamienił moje królestwo w to coś!
-Może ten Sombra którego ty znasz, ale nie ten którego znam ja.
-Skoro tak uważasz. Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Idź korytarzem, a na pewno znajdziesz sypialnię są to drewniane drzwi bez znaczka na nich. A tak w ogóle jestem Barrfind.-powiedział i znikł w ciemnym korytarzu.
Alaria stała p kamiennej komnaty. Co tu się mogło stać? Co zrobił owładnięty Sombra? Co się tu dzieje!!Nie wytrzymała. Pytań było coraz więcej. Musiała odpocząć. Było jej strasznie zimno. Ruszyła w stronę, w którą podążał ogier. Weszła do pokoju  usiadła. Nie zmrużyła oka. Nie umiała mu ufać. Może to po prostu przez to, ze go nie znała? A może...już nic nie wiedziała. Chciała spokoju. Wstała i wyszła w stronę gdzie było chyba główne wejście. Tam stał znowu biały ogier z fioletowym pasemkiem. Obrócił się, a jego oczy znów zalśniły. Nie umiała od nich oderwać wzroku jednak ukrywała to...


sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 6

Cała kraina była pokryta lodem. Na ulicach i dachach leżała gruba warstwa śniegu. Puch spadał płatkami na głowy kucyków chodzących po już odbudowanym królestwie. Widać było wielka zmianę po przylocie feniksów w lato. Wtedy miasto ożyło. Nie było już takie ponure. Pałało szczęściem i radością. Wszystkie kucyki wyglądały jak z kryształu. Tylko ona jedna. Była wciąż szara i pełna smutku. Ogier ciągle czuwał. Zdawał sobie zdawać sprawę, że nadziei nie ma. Pocałował klacz w czoło i odszedł do drzwi. Wtedy..Klacz zaczęła ruszać kopytem. Nie wiedział czy śni, czy umarł. To było nie możliwe. Podszedł bliżej. Zaczęła kręcić głową. Oczami ruszała jakby mrugała. Chciał coś powiedzieć, ale zaniemówił ze szczęścia. Otworzyła oczy. Miała reakcje jakby tonęła i odkrztuszała wodę.
-Ma..
-Ci..Alaria. Byłaś w śpiączce. Powinnaś
-Wiem co powinnam. Jak się tu znalazłam i, ile to trwało?-spytała prawie niesłyszalnym głosem.
-Znaleźliśmy cię na placu z tym medalionem. A śpiączka. Rok. -powiedział. W jej oczach było widać zdziwienie.
-Jakim medalionem?
-Zawołam innych-powiedział Marko
-Nie. Pokaż mi medalion. Proszę-powiedziała. Ogier posłuchał i posłusznie podał jej medalion.
-Nie wiemy tylko czemu jest w 3 częściach.

-Możesz mnie zostawić na chwilę?-spytała spokojnym głosem
-Ale pójdę po Estelle i Twinle
-Dobrze. Dzięki, że mi to pokazałeś
-Nie ma za co. Nie wiem po co jest ci tak potrzebny
-Nieważne-powiedziała. Ogier wyszedł zamykając za sobą drzwi. Zeszła z łóżka. Próbowała wstać. Upadała c chwilę."Rok w łóżku mi nie służy"-myślała z sztucznym uśmiechem. Do pokoju wparowała Estella z Twinle
-Alaria! Martwiłyśmy się o ciebie. Wszyscy. Myśleliśmy że umrzesz-panikowała Twinle
-Ale nic mi nie jest. Mogę gdzieś iść?
-W takim stanie nie-powiedziała Estella-Jestem lekarką. Nie powinnaś teraz tak chodzić.
-Co mm robić żeby wyzdrowieć?-spytała z nutką nadziei
-Za miesiąc powinno być dobrze. Może się udać.
-Naprawdę?!
-Tak, ale teraz odpoczywaj
-Odpoczywać będę wtedy gdy będę chodzić. Za dużo leżałam.
-Heh. Przyniosę ci coś-powiedziała i wyszła

**Więc trzeba było poczekać miesiąc. Wytrwać w terapii, lecz było coś pożytecznego w tym oprócz samej rehabilitacji. Alaria mogła bowiem odszyfrować skrawek run na medalionie. Tak jak myślała. Nie był to zwykły medalion tylko klucz do rozwiązania odwiecznej zagadki. Jak Demon którego stworzył Sombra go opętał...**

-Chciałam wam podziękować-weszła ubrana do sali.
-Nie musisz-powiedziała Twilne
-A po co się tak ubrałaś?-spytała druga klacz
-Jesteście moimi przyjaciółmi, ale muszę was opuścić.-powiedziała spokojnym, lecz zarazem nieśmiałym głosem Alaria
-Co?! Nie możesz! Może ci się coś stać!-oczywiście buntował się Marko
-Muszę rozwiązać pewną zagadkę. Chce się uwolnić od niepewności. Muszę wyruszyć.
-A więc kiedy-wyglądało na to, że ogier już uświadomił sobie, że nie zmieni jej decyzji bo mówił spokojniejszym głosem
-Teraz, zaraz-powiedziała.
-Wrócisz?
-Przyrzekam-powiedziała i założyła kaptur na głowę. Po chwili zniknęła w gęstwinie korytarzy...

***

Ostatnie odgłosy stuku kopyt unosiły się po korytarzach zamku. Klacz wybiegła na zewnątrz. Gwiazdy pojawiły się na niebie. Galopowała w czarnym płaszczu z kapturem. Jej oczy połyskiwały w blasku księżyca, a wiatr powiewał grzywę. Biegłą przez las. Niewidoczną gołym okiem ścieżką wzdłuż przepaści. Droga zwężała się, aż w końcu zastąpił ją wodospad." No dalej myśl'-mówiła do siebie-"coś tu musi być".
Spojrzała na medalion i połączyła go. Stworzył dziwny kształt. Uniósł się i zaczął świecić. Zaczął ciągnąc ją w stronę wodospadu. Przeszła przez taflę wody i znalazła się w grocie. Zobaczyła poświatę. Zbliżyła się. Zaczęło ją przyciągać. Nie wiedziała co się dzieje. Medalin coraz silniej ciągnął ją do poświaty. Zmuszona była przejść...



sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 5

Siwa klacz leżała na łóżku. Wydawało się jakby spała. A czyżby było inaczej? Spała, ale snem prawie wiecznym. Była pogrążona w śpiączce. Każdego dnia siedział przy niej ogier.
-Chodź, musimy pomóc innym-mówiła surowym głosem, ale pełnym żalu i konania klacz prowadząca całą akcję.
-Już idę.-mówił i wstawał ostatni raz spoglądając na klacz. I tak każdego dnia. Rano i w południe. Noce spędzał przy jej łóżku. Tak przez kilka tygodni. Zawsze. Ale gdy znikał zostawała sama w pustym pokoju. ikt nie chciał zajmować się nią z mieszkańców po tym czego się dowiedzieli, że demon chciał ją zabić. Ta klacz miała wielu przyjaciół. Lecz teraz te przyjaźnie zanikały. Ich moc nie była już taka potężna. Co kilka dni siedział przy niej jej jak się by wydawało ostatni przyjaciel- Astrid. Lecz i on nie miał czasu. Zostawała sama na około 2 godziny. Potem ktoś zawsze zajrzał do tej klaczy. Lecz najwytrwalszy był ogier. Jedak zabraniano mu tego. Nie ze złości lecz z pomocy. Nie mógł cały czas spędzać tam. Musiał tez odbudowywać z innymi królestwo. Mogłoby się wydawać, że wtedy gdy nikogo tam nie było siedziała sama. Ale to nie prawda. Zawsze pewna biała i czysta jak serce małego kucyka dusza chroniła ją. Tak jak wtedy, gdy demon zaatakował. Biała dusza ani na chwilę nie opuszczała pomieszczenia, a gdy ktoś wchodził chowała się.  Czuwała nad nią jak anioł stróż. I tak przez miesiące. W końcu minął rok. Ogier siedział przy niej i siedział. czekał na znak życia.... Modlił się, ale prośby nie wystarczały. Zaczynał tracić nadzieję. Aż do pewnego dnia. Spadł wtedy pierwszy śnieg..

Od Autorki: Tamten dzień opisze w następnym rozdziale by zrobić trochę napięcia.

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 4

Znalazła się w dziwnej krainie, a właściwie w bardzo jej znanej. Nie mogła uwierzyć czyżby znowu musiała to przeżywać? Była nad jeziorem w Kryształowym Królestwie. Dzień był taki jak wtedy. Posągi zaśnieżone jak wtedy. Wzór na jeziorze. Jej oczy musiały się mylić-miała nadzieję. Wtedy widzi go.. Stary Sombra, nieowładnięty władzą i nie uwięziony przez cień. Kilkadziesiąt metrów od niego zła strona duszy. Alaria od razu galopuje w jego stronę. Nie chce jeszcze raz widzieć jej przyjaciela tonącego. Krzyczy
-ie! Nie możesz tego zrobić! Dlaczego?!-nie reaguje. Biegnie dalej. Przebiegła przez niego?! Teraz zrozumiała. Była tylko nędzną duszą. Jego duch zabrał ją tutaj. Tylko po co? Żeby cierpiała więcej? Za przyjaźń którą go darzyła?


***


Biegli korytarzem. Musieli coś zrobić. Nie mogło być za późno. Weszli. Nikogo nie było.
-O nie. Co ja narobiłam. To moja wina-obwiniała się Estella
-Masz rację-powiedział poważnym głosem ogier
-Cicho Marko! To wina nas wszystkich. Mieliśmy dopilnować by każdy czuł się bezpiecznie. Zawiniliśmy. Musimy ją znaleźć...-rzekła Twilne


***


Dlaczego musiał ją zaprowadzić tutaj? Do przeszłości. Dlaczego nie mógł  powiedzieć normalnie co się stanie, a nie dawać jej zagadki do rozwiązania. Nie chciała znowu na to patrzeć. Chciała odejść, ale jakby wzrosła się w ziemię. "Dlaczego nie mogę odejść"-wrzeszczała w myślach i ze łzami w oczach. Nadszedł ten moment. Przyjaciel wpada pod lód.
-Nie!!-krzyknęła. Śnieg zniknął z drzew pod jej głosem.
Biegła. Była już blisko. Drogę zastawił jej zły Sombra, czyli teraz już ją widzieli?-zadała sobie takie pytanie. Spojrzała w jego oczy przepełnione złem i nienawiścią. Spojrzała jeszcze raz na miejsce gdzie zniknęła dobra strona Sombry. Była pełna rozpaczy, lecz też i determinacji i odwagi. Na jej czole pojawił się róg. Magia objęła ją w swe ramiona. Przeteleportowała się koło dziury. Wskoczyła. Wszystko stało się wtedy czarne. Nie wiedziała co sie dzieje. Jakby wszystko znikało. Jej oczy zaczęły się zamykać. Nie miała już tlenu...Już wszędzie byłą ciemność.


***


-Teraz nie wiemy gdzie może być!-Marko zaczął już po mału panikować
-Lepiej szukajmy-powiedziała poważnym głosem Twinle.-rozbiegli się po zamku. Nie mieli pojęcia gdzie szukać Alari. Jakby zaginęła gdzieś w wszechświecie. Estella wyszła na główny plac. Tam ją zobaczyła. Leżącą przy dziurach.
-Marko, Twinle-zawołała-zjaili się.
-Co znią?
-Chyba jest w śpiączce-powiedziała Twinle. Nie trzeba było nic mówić. Wiedzieli że to bardzo zła wiadomość.
-Co znią zrobimy?-spytał Marko
-Będziemy się opiekować, ale naszym głównym zadaniem jest naprawa kryształowego Królestwo...



środa, 5 lutego 2014

Rozdział 3

Gdzieś na krainie pokrytej grubą warstwą lodu i śniegu zaczęło palić się światło. Zielona poświata zaczęła roztaczać wokół siebie złą aurę. Lód zaczął pękać niebawem miało stać się coś strasznego.


***


Szarawa klacz wychodzi na balkon i siada przypatrując się gwiazdom. Zaczyna płakać
-Dlaczego?! Dlaczego nie mogłam nic zrobić?! Czemu! Mogłam coś zaradzić, ale nie miałam odwagi. Dlaczego-krzyczała żałośnie sama do siebie. Usłyszała skrzypnie drzwi. Świece zgasły."Pewnie wiatr"-myślała. Weszła spowrotem do pokoju. Położyła się na łóżku. Łzy moczyły pościel.


***


-O co ci chodzi? Znowu coś wymyślasz?!-zakpił z niej Marko
-To coś wróciło!-powiedziała przerażona
-Masz pewność?
-Wiem, że coś tu jest!
-Co z Alarią?!?-spanikował Marko
-O nie!-Twinle-To nie przyszło po nas tylko po nią. Ruchy-powiedziała.
Zaczęli pchać drzwi żeby je otworzyć. Coś je zablokowało.


***


Ktoś zaczął pukać do drzwi.
-Astrid?
-Tak Mil?-powiedział do pomarańczowej klaczy
-Boję się. Czuję, że jest tutaj
-Ale go nie ma. Wejdź i się rozgość
-Astrid nie umiem zasnąć-przytuliła się do niego
-To tylko skutki po tym wszystkim
-Może masz rację, a czy mogę zostać na noc?
-Oczywiście. Jeśli się boisz...


***


Łzy nie odstępowały Alari na krok. Leżała teraz na łóżku i wspominała. Spojrzała na pokój..nagle! Coś ukrywało się w cieniu. Bała się wstać i podejść, ale zrobiła to. Była metr od ściany. Coś wyskoczyło z cienia i zaczęło ją dusić. Wtedy pojawił się biały dym, a z niego wyszedł Sombra, ale nie ten którego znają z legend to ten. Ten dobry Sombra. Zaczął walczyć z potworem. Walka trwała krótko, a dłużyła się bardzo. Cień rozpłynął się. Biały Sombra podszedł do Alari . Dotknęli się kopytami. Zniknęli....

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 2

-Dlaczego zawsze ja, gdy przydzielamy misje muszę roznosić jedzenie?!
-Zrozum! Estella! Twinle ma róg, a ja jestem..-klacz znowu mu przerwała
-Ogierem, tak! To nie fair! Może ty jutro rozniesiesz jedzenie a mi dasz komuś pomóc!
-Pomagasz im dając im prowiant. Wiesz, że Sombra zniszczył wszystkie rośliny!
-Ale chcę też pomów w odbudowie, i gdzie jest ta Twinle! Co ona ma tyle roboty?!-mówiła znowu różowa klacz. W ten samej chwili do sali weszła Twinle z Alarią.
-O! Właśnie o tobie mowa!
-Uspokójcie się. Mamy gościa, a was słychać chyba w całej Equestrii!!
-Alaria?!-zdziwił się ogier-myślałem, że poszłaś do domu-widać było, że klacz chciała coś powiedzieć ale Twinle jej przerwała.
-Była w domu. A właściwie w jego ruinach. To chyba najbardziej zdemolowany budynek w królestwie. Zaprosiłam ją do zamku. Gdy skończymy inne domy zajmiemy się jej. Do tego czasu zostanie u nas. I bez kłótnie
-Dobra-powiedziała Estella-ale kłótni nam nie zabronisz.
Jednorożec spojrzał na różową klacz mrożącym wzrokiem. Alaria obserwowała tylko cicho z boku.
-Estella odprowadź ją do pokoju. Wybierzcie któryś
-Dobrze. Chodź-wyszły przez wielkie drzwi

***

-Widzę że ty też miałeś małe straty-powiedziała uśmiechając się
-Tak. Ale nie musiałaś pomagać Mil.-powiedział Astrid
-Wiem,ale chciałam. Teraz muszę już iść. Jeśli będziesz potrzebował pomocy powiedz. Kryształowe Kucyki trzymają się razem..
-Na zawsze-dokończył. i pomachał jej.

***

Dwie klacze szły długim korytarzem.
-Więc masz na imię Alaria?-spytała różowa klacz
-Tak. Ty Estella?
-Yhym. A powiedz skąd masz ten piękny szal?
-Szal? Dostałam go od kogoś o kim chciałaby zapomnieć
-Czy on zranił ci serce? Coś o tym wiem
-No..tak-powiedziała by się wykręcić od reszty pytań..-To tutaj?
-Jeśli chcesz to możesz mieć i tu pokój.
-Dzięki.-powiedziała i weszła. Zobaczyła coś pięknego...

***

-Dlaczego wy zawsze musicie się tak kłócić?-zadawała pytanie Twinle
-Wiesz, że ja nic nie mam do misji tylko ona.
-A pomyślałeś że ona tez czasami chce być bardziej przydatna, Marko?
-Ale ty umiesz magię, a ja jestem silniejszy.
-To jutro się zamieńcie dajcie sobie tą radość
-Sobie?Chyba raczej jej.
-No to jej, ale proszę, albo nie musisz jutro roznosić jedzenie. Zobaczymy jak sobie poradzi. Ok?-przekonywała go Twinle
-No..dobrze

***

Było już ciemno i zapadła noc. Różowa klacz słyszała głos stukających kopyt. Echo jej kroków brzmiało w zamku. Nic dziwnego. Był opuszczony. 

Nagle przeraziła się. Stanęła by upewnić się, ze ma zwidy. Czarny cień znowu przeleciał koło niej. Czuła ze serce jej staje. Szybko zaczęła galopować w stronę sali gdzie przebywali Marko i Twinle. Wydawało jej się, że cień ją goni. Całkowicie zapomniała o przybyszce
-Szybko! Otwieracie!-krzyczała tak głośno aby przyjaciele otworzyli drzwi. Była już tylko 10 metrów od drzwi. Otworzyli je. Mieli zdziwione miny. Ta szybko wbiegła i kazała je zamknąć i zastawić.
-Musze wam szybko o czymś opowiedzieć.-zaczęła

***

Zobaczyła piękne zdobione łózko, toaletkę i duże lustro. Na toaletce leżała złota melodyjka. Jednak nie ona przykuła jej uwagę. Podeszła bliżej do balkonu i otworzyła szklane drzwi.  Zobaczyła całe królestwo. Niektóre budynki były rozwalone, ale większość już stała. Skupiała swój wzrok, ale nie umiała dostrzec swojego domu. Mimo, że był w ruinach powinien być widoczny.~Czy to dlatego chciał abym się tam przeniosła?-myślała- Czy to dlatego żeby jego złe wcielenie mnie nie dostrzegło?

Położyła się na łóżku i próbowała zasnąć. Jednak ta myśl nie dawała jej spokoju...


Od Autorki: Jeśli ktoś z was to czyta to proszę o komentarze. Bo chcę wiedzieć czy piszę dla kogoś czy dla pustej nicości.

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 1

Minęło trochę czasu. Jedni już pomagali innym. W sali zostały już tylko dwa Kryształowe Kuce. Szarego kuca zainteresowało że nie zabrali się z innymi. 
-Wy nie idziecie.-spytał żartobliwie
-Chodź Alaria, idziemy.
-Już dobra. 
-Ja jestem Marko. Miło was poznać-powiedział przybyły pomocnik
-Ciebie też. Jestem Astrid, a to Alaria.
-Witaj-powiedziała klacz i ruszyła przed siebie.
-Gdzie mieszkasz. Pomogę w odbudowie jeśli coś się stało.
-Nie musisz. Chciałabym zostać sama. No wiecie pocieszyć się w samotności-kłamała. Chciała zostać sama by przemyśleć wiele spraw.

***

Ogiery zostały same. 
-Co się z nią stało?-zadał pytanie szary kucyk
-Wiesz..nikt nie wie. Gdy zapanował Sombra wszyscy trzymaliśmy się razem. Tylko ona została sama. Chyba chce przemyśleć to wszystko.
-A wy jak długo się znacie?
-My? Znamy się od urodzenia. Wychowaliśmy się w jednym żłobku. No cóż można tak powiedzieć. Ja pracowałem wtedy w tym żłobku. Znam ją od urodzenia.
-Jesteście pewnie dobrymi przyjaciółmi. Może pokarzesz mi gdzie mieszkasz to pomogę ci jeśli coś zostało zniszczone.
-Dzięki. Chodźmy

***

Klacz szła przed siebie ze spuszczoną głową. Cieszyła się że zły Sombra został wygnany, ale nie mogła się pogodzić, że razem z nim wypędzony został jej przyjaciel. Ten prawdziwy Sombra. Musiała się z tym pogodzić. Jej cierpienie mogło trwać dłużej lub teraz się skończyć. Postanowiła zrobić to drugie. Zaczynała żyć od nowa. Doszła do jej domu.

 Jeśli domem można było to nazwać. Wszystko było zburzone. Jak wiele domów. Pod stertą gruzów zobaczyła czerwoną tkaninę.~Czyżby to było to-myślała-ale..to niemożliwe. Podeszła bliżej. Odtrąciła największe kamienie i pociągnęła za czerwoną rzecz. Jednak to było to. Ale jak ten szal mógł przetrwać. Dostała go dawno temu. Nie miał ani jednej dziury, co było dziwne. Po tym jak Sombra niszczył ich domy nic nie powinno przetrwać...(szal można zobaczyć w filmie w PROLOGU)


***

-Macie jeszcze tą masę. Oblepcie nią pęknięcia i dziury-powiedziała Twinle 
-Dziękujemy, że nam pomogłaś. Teraz czujemy się o wiele lepiej.-powiedział błękitny ogier.
-Tak. Bez was te domy były by ciągle ruinami-odezwała się różowa klacz
-Nie macie za co dziękować. Po to tu jestem.  A teraz muszę iść. Ktoś inny może potrzebować pomocy.
-Do widzenia.-powiedziała para i jednorożec się oddalił. 

Twinle chciała teraz pójść do centrum miasta. Wiedziała że została przydzielona do tej części miasta, ale tutaj już prawie wszystko było gotowe. Ruszyła dróżka do rynku. W ten jej uwagę przykryła dróżka zarośnięta chwastami. Postanowiła zobaczyć dokąd prowadzi. Już od razu zobaczyła dom. A właściwie ruiny. Nie wiedziała, że coś tu stało bo krzaki martwych róż zasłaniały wszystko. Podeszła bliżej i zobaczyła kucyka .


***

-To tutaj?Nawet nic nie zostało zniszczone. Oprócz tamtej ściany.-wskazał kopytem Marko
-To pójdzie szybko. Sam się z tym uporam. Nie potrzebuje pomocy. Nie to co kucyki które mieszkały blisko zamku tak jak kiedyś Alaria.-rzekł Astrid
-Mieszkała kiedyś?
-Tak, ale pewien jednorożec namówił ją żeby przeprowadziła się dalej. 
-Był tu jednorożec?
-To długa historia. Może kiedy indziej ci opowiem. Teraz muszę naprawić. Ty chyba tez powinieneś pomagać innym.
-Masz rację. Lepiej pójdę. Za godzinę o 13 przyjdzie nasza koleżanka Estella. Rozda wam jedzenie. 
-Dobra lepiej już idź.-powiedział Astrid i zaczął ładować szczątki po ścianie do wozu.

***

Klacz założyła stary szal. Była jesień i świeciło słońce, ale ona chciała poczuć stare dobre czasy.
-Może ci pomóc? -usłyszała głos i odwróciła się. Zobaczyła białą jednorożkę. 
-Dziękuję, ale nie trzeba.
-Trzeba. Twój dom jest najbardziej zniszczony w całym mieście.
-No..dobrze. Jeśli chcesz to możesz pomóc.
-Ciesze się. Do tej budowy potrzebujemy więcej kucyków. Co byś powiedziała żeby kilka nocy spędzić w zamku, a gdy skończymy inne domy zajmiemy się twoim?
-Dobrze. 
-Chodź za mną. A i ładny szal od kogo?
-Dziękuję..od..przyjaciela-powiedziała i poszły do zamku