czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 2

-Dlaczego zawsze ja, gdy przydzielamy misje muszę roznosić jedzenie?!
-Zrozum! Estella! Twinle ma róg, a ja jestem..-klacz znowu mu przerwała
-Ogierem, tak! To nie fair! Może ty jutro rozniesiesz jedzenie a mi dasz komuś pomóc!
-Pomagasz im dając im prowiant. Wiesz, że Sombra zniszczył wszystkie rośliny!
-Ale chcę też pomów w odbudowie, i gdzie jest ta Twinle! Co ona ma tyle roboty?!-mówiła znowu różowa klacz. W ten samej chwili do sali weszła Twinle z Alarią.
-O! Właśnie o tobie mowa!
-Uspokójcie się. Mamy gościa, a was słychać chyba w całej Equestrii!!
-Alaria?!-zdziwił się ogier-myślałem, że poszłaś do domu-widać było, że klacz chciała coś powiedzieć ale Twinle jej przerwała.
-Była w domu. A właściwie w jego ruinach. To chyba najbardziej zdemolowany budynek w królestwie. Zaprosiłam ją do zamku. Gdy skończymy inne domy zajmiemy się jej. Do tego czasu zostanie u nas. I bez kłótnie
-Dobra-powiedziała Estella-ale kłótni nam nie zabronisz.
Jednorożec spojrzał na różową klacz mrożącym wzrokiem. Alaria obserwowała tylko cicho z boku.
-Estella odprowadź ją do pokoju. Wybierzcie któryś
-Dobrze. Chodź-wyszły przez wielkie drzwi

***

-Widzę że ty też miałeś małe straty-powiedziała uśmiechając się
-Tak. Ale nie musiałaś pomagać Mil.-powiedział Astrid
-Wiem,ale chciałam. Teraz muszę już iść. Jeśli będziesz potrzebował pomocy powiedz. Kryształowe Kucyki trzymają się razem..
-Na zawsze-dokończył. i pomachał jej.

***

Dwie klacze szły długim korytarzem.
-Więc masz na imię Alaria?-spytała różowa klacz
-Tak. Ty Estella?
-Yhym. A powiedz skąd masz ten piękny szal?
-Szal? Dostałam go od kogoś o kim chciałaby zapomnieć
-Czy on zranił ci serce? Coś o tym wiem
-No..tak-powiedziała by się wykręcić od reszty pytań..-To tutaj?
-Jeśli chcesz to możesz mieć i tu pokój.
-Dzięki.-powiedziała i weszła. Zobaczyła coś pięknego...

***

-Dlaczego wy zawsze musicie się tak kłócić?-zadawała pytanie Twinle
-Wiesz, że ja nic nie mam do misji tylko ona.
-A pomyślałeś że ona tez czasami chce być bardziej przydatna, Marko?
-Ale ty umiesz magię, a ja jestem silniejszy.
-To jutro się zamieńcie dajcie sobie tą radość
-Sobie?Chyba raczej jej.
-No to jej, ale proszę, albo nie musisz jutro roznosić jedzenie. Zobaczymy jak sobie poradzi. Ok?-przekonywała go Twinle
-No..dobrze

***

Było już ciemno i zapadła noc. Różowa klacz słyszała głos stukających kopyt. Echo jej kroków brzmiało w zamku. Nic dziwnego. Był opuszczony. 

Nagle przeraziła się. Stanęła by upewnić się, ze ma zwidy. Czarny cień znowu przeleciał koło niej. Czuła ze serce jej staje. Szybko zaczęła galopować w stronę sali gdzie przebywali Marko i Twinle. Wydawało jej się, że cień ją goni. Całkowicie zapomniała o przybyszce
-Szybko! Otwieracie!-krzyczała tak głośno aby przyjaciele otworzyli drzwi. Była już tylko 10 metrów od drzwi. Otworzyli je. Mieli zdziwione miny. Ta szybko wbiegła i kazała je zamknąć i zastawić.
-Musze wam szybko o czymś opowiedzieć.-zaczęła

***

Zobaczyła piękne zdobione łózko, toaletkę i duże lustro. Na toaletce leżała złota melodyjka. Jednak nie ona przykuła jej uwagę. Podeszła bliżej do balkonu i otworzyła szklane drzwi.  Zobaczyła całe królestwo. Niektóre budynki były rozwalone, ale większość już stała. Skupiała swój wzrok, ale nie umiała dostrzec swojego domu. Mimo, że był w ruinach powinien być widoczny.~Czy to dlatego chciał abym się tam przeniosła?-myślała- Czy to dlatego żeby jego złe wcielenie mnie nie dostrzegło?

Położyła się na łóżku i próbowała zasnąć. Jednak ta myśl nie dawała jej spokoju...


Od Autorki: Jeśli ktoś z was to czyta to proszę o komentarze. Bo chcę wiedzieć czy piszę dla kogoś czy dla pustej nicości.

środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 1

Minęło trochę czasu. Jedni już pomagali innym. W sali zostały już tylko dwa Kryształowe Kuce. Szarego kuca zainteresowało że nie zabrali się z innymi. 
-Wy nie idziecie.-spytał żartobliwie
-Chodź Alaria, idziemy.
-Już dobra. 
-Ja jestem Marko. Miło was poznać-powiedział przybyły pomocnik
-Ciebie też. Jestem Astrid, a to Alaria.
-Witaj-powiedziała klacz i ruszyła przed siebie.
-Gdzie mieszkasz. Pomogę w odbudowie jeśli coś się stało.
-Nie musisz. Chciałabym zostać sama. No wiecie pocieszyć się w samotności-kłamała. Chciała zostać sama by przemyśleć wiele spraw.

***

Ogiery zostały same. 
-Co się z nią stało?-zadał pytanie szary kucyk
-Wiesz..nikt nie wie. Gdy zapanował Sombra wszyscy trzymaliśmy się razem. Tylko ona została sama. Chyba chce przemyśleć to wszystko.
-A wy jak długo się znacie?
-My? Znamy się od urodzenia. Wychowaliśmy się w jednym żłobku. No cóż można tak powiedzieć. Ja pracowałem wtedy w tym żłobku. Znam ją od urodzenia.
-Jesteście pewnie dobrymi przyjaciółmi. Może pokarzesz mi gdzie mieszkasz to pomogę ci jeśli coś zostało zniszczone.
-Dzięki. Chodźmy

***

Klacz szła przed siebie ze spuszczoną głową. Cieszyła się że zły Sombra został wygnany, ale nie mogła się pogodzić, że razem z nim wypędzony został jej przyjaciel. Ten prawdziwy Sombra. Musiała się z tym pogodzić. Jej cierpienie mogło trwać dłużej lub teraz się skończyć. Postanowiła zrobić to drugie. Zaczynała żyć od nowa. Doszła do jej domu.

 Jeśli domem można było to nazwać. Wszystko było zburzone. Jak wiele domów. Pod stertą gruzów zobaczyła czerwoną tkaninę.~Czyżby to było to-myślała-ale..to niemożliwe. Podeszła bliżej. Odtrąciła największe kamienie i pociągnęła za czerwoną rzecz. Jednak to było to. Ale jak ten szal mógł przetrwać. Dostała go dawno temu. Nie miał ani jednej dziury, co było dziwne. Po tym jak Sombra niszczył ich domy nic nie powinno przetrwać...(szal można zobaczyć w filmie w PROLOGU)


***

-Macie jeszcze tą masę. Oblepcie nią pęknięcia i dziury-powiedziała Twinle 
-Dziękujemy, że nam pomogłaś. Teraz czujemy się o wiele lepiej.-powiedział błękitny ogier.
-Tak. Bez was te domy były by ciągle ruinami-odezwała się różowa klacz
-Nie macie za co dziękować. Po to tu jestem.  A teraz muszę iść. Ktoś inny może potrzebować pomocy.
-Do widzenia.-powiedziała para i jednorożec się oddalił. 

Twinle chciała teraz pójść do centrum miasta. Wiedziała że została przydzielona do tej części miasta, ale tutaj już prawie wszystko było gotowe. Ruszyła dróżka do rynku. W ten jej uwagę przykryła dróżka zarośnięta chwastami. Postanowiła zobaczyć dokąd prowadzi. Już od razu zobaczyła dom. A właściwie ruiny. Nie wiedziała, że coś tu stało bo krzaki martwych róż zasłaniały wszystko. Podeszła bliżej i zobaczyła kucyka .


***

-To tutaj?Nawet nic nie zostało zniszczone. Oprócz tamtej ściany.-wskazał kopytem Marko
-To pójdzie szybko. Sam się z tym uporam. Nie potrzebuje pomocy. Nie to co kucyki które mieszkały blisko zamku tak jak kiedyś Alaria.-rzekł Astrid
-Mieszkała kiedyś?
-Tak, ale pewien jednorożec namówił ją żeby przeprowadziła się dalej. 
-Był tu jednorożec?
-To długa historia. Może kiedy indziej ci opowiem. Teraz muszę naprawić. Ty chyba tez powinieneś pomagać innym.
-Masz rację. Lepiej pójdę. Za godzinę o 13 przyjdzie nasza koleżanka Estella. Rozda wam jedzenie. 
-Dobra lepiej już idź.-powiedział Astrid i zaczął ładować szczątki po ścianie do wozu.

***

Klacz założyła stary szal. Była jesień i świeciło słońce, ale ona chciała poczuć stare dobre czasy.
-Może ci pomóc? -usłyszała głos i odwróciła się. Zobaczyła białą jednorożkę. 
-Dziękuję, ale nie trzeba.
-Trzeba. Twój dom jest najbardziej zniszczony w całym mieście.
-No..dobrze. Jeśli chcesz to możesz pomóc.
-Ciesze się. Do tej budowy potrzebujemy więcej kucyków. Co byś powiedziała żeby kilka nocy spędzić w zamku, a gdy skończymy inne domy zajmiemy się twoim?
-Dobrze. 
-Chodź za mną. A i ładny szal od kogo?
-Dziękuję..od..przyjaciela-powiedziała i poszły do zamku